po lewej dyrygent naszego chóru - Ola Wiwała a tuż obok niej jedna z instruktorów wokalnych na warsztatach - Kasia Rzadkosz
i Kuba Badach... w otoczeniu swoich fanów ;)
Kuba z anielską cierpliwością przekazywał nam swoją wiedzę wokalną... czasem nawet wywoływał nas "do tablicy"...
odpowiadaliśmy zawsze spiewająco... hihihi :)
... 
musiał też od czasu do czasu poskromić nasze ADHD ;)
Kasia, Ola i Iza Borkowska podczas prób...

a prób było dużo...

bardzo dużooooo...
...

Maciek Konarski vel. Konar :)

Miłosz Wośko

Jacek Szafraniec

Łukasz Dmochewicz, dla przyjaciół Samba ;)


musiał też od czasu do czasu poskromić nasze ADHD ;)

Kasia, Ola i Iza Borkowska podczas prób...

a prób było dużo...

bardzo dużooooo...


a oto naszych "czterech wspaniałych" ;)
czyli...
czyli...


Miłosz Wośko

Jacek Szafraniec

Łukasz Dmochewicz, dla przyjaciół Samba ;)
Iza zadbała o to, żeby nasze mięśnie nie zwiotczały do końca...

trenowaliśmy bez wytchnienia nie tylko mięśnie przepony...

tańczyliśmy nawet przed śniadaniem... ufff...
"ręce w górę!!! bo nie dostaniecie kolacji!!!"
trenowaliśmy bez wytchnienia nie tylko mięśnie przepony...
tańczyliśmy nawet przed śniadaniem... ufff...
"ręce w górę!!! bo nie dostaniecie kolacji!!!"
czytaj - motywacji nam nie brakowało...
w tym miejscu byłam to ja ;)
w tym miejscu byłam to ja ;)
była również, a może i przede wszystkim, chwila na zadumę...
jest czas na to, żeby zastanowić się nad własnym życiem, postępowaniem...

duchowo wspierało nas dwóch cudownych franciszkanów - ojciec Eryk Hoppe oraz ojciec Lech Dorobczyński

ojciec Eryk przemawiał nie tylko do nas... próbował znaleźć wspólny język także z rybkami z pobliskiego jeziorka :)
PS. bo zapomniałam dodać, że warsztaty odbywały się w Miałkówku wśród lasów i jezior ;)
Boże "zgaś to światło" bo mnie troche razi...
oto w tym miejscu chciałam przedstawić największą "krejzolke-mariolke" z Torunia, która w wolnych chwilach próbowała swych sił grając na wyimaginowanych skrzypeczkach ;)
'sursum tipsum' Moniczko!!! ;)
mieliśmy też chwile słabości... ale nie pamiętamy ich już wcale...

duchowo wspierało nas dwóch cudownych franciszkanów - ojciec Eryk Hoppe oraz ojciec Lech Dorobczyński
ojciec Eryk przemawiał nie tylko do nas... próbował znaleźć wspólny język także z rybkami z pobliskiego jeziorka :)
PS. bo zapomniałam dodać, że warsztaty odbywały się w Miałkówku wśród lasów i jezior ;)
Boże "zgaś to światło" bo mnie troche razi...
tata Lechu na pomoście ;)
oto w tym miejscu chciałam przedstawić największą "krejzolke-mariolke" z Torunia, która w wolnych chwilach próbowała swych sił grając na wyimaginowanych skrzypeczkach ;)
'sursum tipsum' Moniczko!!! ;)
mieliśmy też chwile słabości... ale nie pamiętamy ich już wcale...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz